a nauczycieli i wychowawców
wciąż czeka to samo zadanie

Profesor Anna Jenke (1921 - 1976)


WSPÓŁCZESNYM NAUCZYCIELOM I WYCHOWAWCOM
DEDYKUJEMY

Koniec wieków, a jakby początek czegoś, co przeraża. Ścierają się systemy i filozofie świata. Materia zapanowała nad duchem i walczy z nim bezlitośnie. Kataklizmy i nieszczęścia potwierdzają burzenie praw natury i deptanie Dekalogu. Dokonują się przemiany sięgające już kosmicznych rozmiarów.

Czas pędzi z zawrotną szybkością i nie pozwala oglądać się wstecz, by nie widzieć tego, co było dobre i piękne. Wzmogło się zło, a świat dążący do wolności - znalazł się w niewoli.

Zapanowała bowiem niewola grzechu.

Wszystko się sprzysięgło przeciw Bogu i człowiekowi. Nastąpiło pomieszanie pojęć; brak rozróżnienia dobra od zła. Powstali fałszywi prorocy głoszący swoje religie wyzwolenia. A Prawda przebija się z trudem.

I zawisła groźba dehumanizacji życia.

Człowiek jest zagrożony od jego początku, aż do końca, a człowieczeństwo poniewierane.

W wielkim niebezpieczeństwie znalazło się młode pokolenie, które oczekuje na ratunek!
I rzuca wyzwanie:

"Być z młodymi!"

Wyzwanie to stoi przede wszystkim przed: Rodzicamim, Nauczycielami, Wychowawcami

Młodzi czekają u końca 2000-lecia na nową kulturę, z którą chcą wejść w Trzecie Tysiąclecie. Są otwarci na Prawdę, Dobro i Piękno. Kto im poda te Wartości? Telewizja? Mass media? "Edukatorzy" w swoistym stylu? "Wy jesteście światłością świata" - mówi się o Nauczycielach i Wychowawcach. Piękne określenie i bardzo odpowiedzialne.

DEDYKUJEMY Wam Drodzy Nauczyciele i Wychowawcy, wszystkich szczebli edukacji, to skromne "Vademecum" o wielkiej Sprawie, jaką jest kształtowanie umysłu i serca młodego człowieka. Ukazujemy też Wzór nauczyciela i wychowawcy - ANNY JENKE

Na okładce książki znajduje się zdjęcie Anna przy pracy, obok posążek ,.Wenus" z Milo - symbol zewnętrznego piękna kobiety Zapewne otrzymała go od swoich uczniów - "artystów", bo zwykle lubili ją obdarzać różnymi pamiątkami

Anna - symbolizuje piękno ducha. WSZYSTKIM, zaangażowanym w sprawę wychowania, życzymy bogatych owoców z podejmowanych trudów i wciąż nowych pomysłów do coraz lepszego wypełniania swoich zadań.


SPIĘTRZONE MYŚLI

Sprawy, które są mocne - jak stal twarde - jak skala jasne - jak słońce delikatne i wrażliwe - jak powiew wiatru ważne - jak istnienie ludzkie żywe i stare - jak sam człowiek - to EDUKACJA I WYCHOWANIE MŁODEGO CZŁOWIEKA. I one się nigdy nie starzeją, wciąż są żywe i aktualne. Stoją otwarte przed rodzicami, nauczycielami, i wszelkimi instytucjami wychowawczymi.


Z OGLĄDU PRZESZŁOŚCI

...Skoncentrować pragnę swoją uwagę na elitarnej grupie społecznej, którą tworzą nauczyciele.

W tym momencie składamy w Wasze ręce żywą tkankę naro du - serca i umysły polskich dzieci i młodzieży. Na pewno trudniejszy to materiał niż 50 lat wstecz, lecz

odpowiedzialność ta sama - to znaczy ogromna.

Jak napisać białą Księgę?

 

Na przestrzeni tysiącletniej historii państwowości polskiej były różne momenty dziejowe.

Bezcenną rolę w pielęgnowaniu cnót obywatelskich, tradycji, kultury polskiej, szerzeniu wiedzy - miały środowiska nauczycielskie.

Różnie kształtowały się systemy wychowawcze: przez grecko-rzymską edukację, średniowieczną scholastykę, humanizm renesansowy, racjonalizm oświecenia i neohumanizm.

W naszym stuleciu rozwija się pedagogika współczesna, rozumiana jako wszechstronny rozwój człowieka w społeczności, przy pomocy wychowawców.

Polacy w dziedzinie wychowania publicznego wnieśli znaczą cy wkład. Podstawę do tego stworzyła Akademia Krakowska zało żona w 1364 r. przez Kazimierza Wielkiego, ale pierwszy polski system wychowawczy na drodze wychowania charakteru moralne go podjęła Komisja Edukacji Narodowej.

Także ks. Stanisław Konarski w "Collegium Nobilium" w War szawie w 1740 r. Ustawy Komisji Edukacji Narodowej z 1781 r. i 1783 r. - stanowią pomnik polskiej myśli pedagogicznej oświece nia.

Mając tak znakomite korzenie, nauczyciel polski końca XX wieku nie może przekreślić dorobku całego okresu 1000-lecia.

Współczesność i europejskość niosą kolosalne zagrożenia dla umysłowości patriotyzmu, moralności

polskiego narodu, a przede wszystkim dla dzieci i młodzieży... Może wystarczy? A może trzeba mówić jeszcze głośniej i więcej? Wykrzyczyć cały ból!

Co się stało z naszą młodzieżą, naszą nadzieją, naszą przyszłością?

Myślę, że nie wystarczy odpowiadać za swój przedmiot w stopniu doskonałym, a zwolnić się z obowiązku wychowania do: Prawdy, Dobra, Piękna, Czystości obyczajów, Szlachetności, Soli darności, Punktualności, Radości, Godnego życia, Trzeźwości, Uczynności, Odpowiedzialności, Abstynencji, Pracowitości, Uprzej mości, Patriotyzmu, Szanowania rocznic narodowych.

Oto zadania, które stoją przed Nauczycielami i Wychowawcami także dzisiaj.

Lidia Tomkiewicz


SZKOŁA W OCZACH UCZNIA

Wrześniowy, pierwszy dzwonek w szkole często kojarzy się: z trudem "orki na ugorze", z radosnymi przeżyciami "przygód w szkole", z nadzieją wymarzonej, szczęśliwej przyszłości ...

Pewien trzecioklasista z "podstawówki" - tak myśli o szkole:

Pierwszy dzwonek

Już zabrzmiał pierwszy dzwonek,
Na ziemię spadają liście żółto-czerwone,
Słabiej już wtedy słońce świeci, a do szkoły idą wesołe dzieci.

Będą się uczyć o Polsce i świecie
A zdobyta wiedza przyda się im na życie.
O kwiatkach i ptakach, które kochają
I coś nowego znowu poznają.

Jak kochać Boga i być dobrymi,
Pomagać innym i być grzecznymi,
Słuchać pilnie Pani i robić, co każe,
Serdeczną miłość ofiarować jej w darze.

Marek Borowicz

Natomiast licealistce, z pierwszym dniem września, kojarzą się ta kie oto spostrzeżenia:

Znowu trzeba wracać do "budy"

Nazwali by mnie szaloną, niemądrą lub wprost głupią, gdy bym głośno powiedziała, że chcę już wracać do "budy". Dlatego cicho siedzę, a na dobrą sprawę, to kompletuję podręczniki, zbie ram stare brudnopisy, kupuję notatniki.

Ostatni rok przed maturą - to nie przelewki, choć powiem, że w nauce nie jestem taka znowu tępa. Są gorsi ode mnie. Ale my między sobą takich selekcji nie robimy. To tylko nauczyciele dzielą nas na:

lepszych,

gorszych

i tych beznadziejnych, co to z miernymi parają się przez cale życie.

Gorzej natomiast - według mego zdania - jest z tzw. wycho waniem nas. Od dziecka już wiem, że szkoła ma wychowywać. Ale czy tak jest? To tylko naiwni w to wierzą. I są tacy rodzice, którzy na ślepo, z całkowitym zaufaniem oddają dziecko w "bez pieczne" ręce wychowawców, myśląc o jego dobrym wychowaniu.

I co? Jak się potem okazuje - są rozczarowani. Bo akurat w tej szkole nie ma żadnego wychowania. Pani nie ma na to czasu, bo albo myśli o swoich dzieciach, co im zgotować jeść, albo o "małych pieniądzach" za swój zawód i jakby to zastrajkować, no i wreszcie, jak posunąć się z materiałem, by w razie wizytacji dobrze wypaść.

Owszem, są i wspaniali wychowawcy. Ale i oni mają trudno ści, myslą bowiem, jak się to przebić poprzez gęstwinę różnych nie mądrych jakichś tam przepisów, by dotrzeć wreszcie do szkół z najnowszym programem, nie zachłystując się sex-bombą. a równo cześnie, by nie zostać w tyle za "postępowymi", i by nie być nazwa nym "ciemnogrodzianinem".

I mają z tym wiele problemów, bo zawsze znajdzie się jakaś tam zacofana mama lub niewspółczesna uczennica, która narobi tro chę zamieszania. I często stoją bezradni, ze skrytym pytaniem. Co robić? Jak się zachować przed całą klasą? U dyrekcji? W gronie nauczycielskim? Przed rodzicami? I ... co najtrudniejsze - przed własnym sumieniem?

Szczerze mówiąc, żal mi tych nauczycieli, bo zamiast świecić - sami idą w ciemno i jeszcze drugich chcą prowadzić złymi droga mi. A wiadomo, co się może stać "jeśli ślepy prowadzi ślepego..."

Z tej mojej - być może zuchwałej - wypowiedzi można wycią gnąć takie oto wnioski, że dziś czasem zmieniają się role: zamiast nauczyciel, to uczeń poucza nauczyciela. A to dlatego, że:

marzy mi się nauczyciel jako
Wielki Autorytet

posiadający wiedzę dostateczną,

opanowany,

prawdomówny,

uczciwy,

dyskretny,

kochający szczerze swoich uczniów.

Tylko taki nauczyciel może liczyć na sukcesy i na to, że odbierze od swoich uczniów to samo.

Jako uczennica, wymagania mam wielkie. Ktoś powie, szko da, że od nauczycieli, a nie od siebie - ale to osobny rozdział. Mnie się jednak wydaje, że jeśli nauczyciel zachowa swoją godność, to i uczniowie będą dobrymi uczniami.

I wtedy będą tęsknić za swoją "budą", po latach mile wspominać "belfrów", może nawet ze łzą w oku.

Bo Oni czegoś ich nauczyli...

A zatem, do zobaczenia w "budzie"!

Aśka - licealistka


CHCE SIĘ TROCHĘ POMARZYĆ...

Czy są w Polsce jeszcze takie szkoły, gdzie uczeń .mówi: "moja szkoła", że za nią tęskni, a wy chowawczynię nazywa matką, przyjacielem? Czy są takie szkoły, w których wychowuje się mło de pokolenia na światłych, mądrych, odważnych Polaków - na mia rę współczesności?

I czy dzisiejsza młodzież wynosi z murów szkolnych wiedzę dostatnią, serce szlachetne, zasady moralne, miłość Ojczyzny?

Marzy się nam wychowanie do Miłości - w miejsce "szkoły bez stres sów" i w miejsce edukacji seksualnej, w ujęcu biologii i techniki.

Marzy się widzieć ucznia i studenta z wysoką wiedzą, ale i z honorem, i z szlachectwem ducha.

Marzy się widzieć Nauczycieli - na wszystkich szczeblach (od "pod stawówek" - po uniwersytety) - na miarę Ich wielkich zadań, iż mają uczyć i wychowywać, czyli nadawać kształt przyszłej Polsce i światu.

By wpatrzeni we wzory: Kołłątaja, Piramowicza, Mickiewicza, Sien kiewicza, Słowackiego, Norwida. Konopnickiej, Baczyńskiego, Korczaka, Wyszyńskiego, Jana Pawła II i Bohaterów Narodowych - nie zapominali także o celu Ich służby, którym jest:

BÓG - HONOR - OJCZYZNA

Marzy się jeszcze gromki śpiew:

"Ukochana moja szkoło"

lub

"Ukochany Kraj, umiłowany Kraj"

Także słowa pieśni Marii Konopnickiej:

"Oj, Ziemio, Ty Ziemio sieroto 
Jest w Tobie i srebro i złoto,
Jest w Tobie dla wszystkich dość chleba,
Jeno Cię miłować potrzeba".


"IDZIE NOWYCH LUDZI PLEMIĘ"

(słowa ks. kard. S. Wyszyńskiego)

Dobiega końca XX wiek.

Czas odmierza w szalonym pędzie rok za rokiem.

,,Idzie nowych ludzi plemię"

już z odmiennym myśleniem i poglądami różnymi, lecz z tym samym człowieczeństwem.

I pozostanie także ten sam świat ze swoimi prawami i porządkiem natury.

A człowiek weń wkomponowany będzie miał nadal swoje zadanie do spełnienia - zgodne z życzeniem jego Stwórcy.

,,Idzie nowych ludzi plemię"

wspaniałych ludzi.

Tak samo - jak ich poprzednicy - obdarzonych wolną wolą, mądrych i odważnych I z tym samym przeznaczeniem: by czynić dobrze i służyć Dobru.

Tylko inaczej i jeszcze lepiej.

"Idzie nowych ludzi plemię"

Nauczycieli i Wychowawców ludzi nauki i postępu, chcących zreformować świat. "A zreformować świat, znaczy zreformować WYCHOWAME" - powiedział wielki Wychowawca Janusz Korczak - "stary Doktor".

I wtedy zapalą się Światła na świecznikach XXI wieku -jasne, gorące rozświetlające mroki i rozgrzewające serca.

Idzie nowych ludzi plemię"

Młodzieży otwartej na Dobro, pragnącej tworzyć w Trzecim Tysiącleciu - nową kulturę. Młodzieży spod hasła "Swiatło-Życie". Młodzieży dążącej do jedności i solidarności.

Z nowym przesłaniem papieskim -

"iż nie wystarczy przekroczyć Bramę Tysiąclecia, ale trzeba pójść w głąb".

I z miłością braterską -

"Dzielmy się chlebem, dzielmy się niebem... podajmy sobie ręce..."

Wówczas, zatriumfuje Prawda! I zapanuje Miłość"! I zobaczy człowiek przez pryzmat Odwiecznej Miłości -swoją wielkość - w małości


NAUCZYCIEL
PRAWDY ODWAGI MIŁOŚCI

Tak najkrócej można określić wielkiego pedagoga i wychowawcę ANNĘ JENKE - żyjącą w latach 1921 - 1976.

Ze względu na niezwykłość tej Postaci, która ze wszech miar zasługuje na ukazanie Jej przede wszystkim nauczycielom - stawia my Ją obok wybitnych osób zasłużonych dla polskiego szkolnictwa.

" Wielkość człowieka - wielkością ducha się mierzy" - ta zna na zasada - w przypadku Anny Jenke - znajduje całkowite urzeczywistnienie.

Była nauczycielem w latach 1950 - 1975. Uczyła młodzież szkół średnich w Jarosławiu; przez 4 lata w Liceum dla Wychowawczyń Przedszkoli, a potem w Liceum Sztuk Plastycznych, pełniąc tam przez jakiś' czas funkcje dyrektora i vice-dyrektora szkoły.

Pracowała w czasach bardzo trudnych, bo stalinowskich - najbardziej niekorzystnych dla polskiego szkolnictwa.

Z HISTORII JEJ ŻYCIA

Była córką nauczycieli

Urodziła się 3.IYI921 r. w Błażowej k. Rzeszowa. Od 7-go roku życia, wraz z rodzicami, na stale za mieszkała w Jarosławiu, gdzie 15.11. 1976 r. zakończyła życie.

Jako córka nauczycieli, od początku wzrastała w atmosferze szkoły. Niewątpliwie, ten fakt rzutował potem na całość jej życia, jako pedagoga i wychowawcy.

Rodzice-nauczyciele, żyjący w okresie zaborów i dwu wojen światowych, przeszli przez wielką szkołę doświadczeń, co w znacznym stopniu wpłynęło na wychowanie córki.

Wierność zasadom religijnym, dziedzictwu, tradycji i obyczajom narodowym, poszanowanie godności ludzkiej, patriotyzm - oto treści na których Anna budowała swoją osobowość już od dzieciństwa.

Pomogły jej w tym:

dom rodzinny,

szkoła,

Kościół

Formacja intelektualna i duchowa szła we właściwym kierunku, prawidłowo, choć nie bez trudności i ogromnego osobistego wysiłku Anny.

Owoce tej pracy - w pełni - były widoczne dopiero wtedy, kiedy sama została powołana do służby innym w zawodzie nauczycielskim.

Formacja intelektualna

Najpierw odbywała się ona w szkole podstawowej, a potem w Prywatnym Gimnazjum i Liceum u SS. Niepokalanek w Jarosławiu.

Tam otrzymała wykształcenie w zakresie szkoły średniej i wychowanie do poszanowania najwyższych wartości, patriotyzmu i humanitarnej postawy - otwarcia na potrzeby drugiego człowieka.

Do wszechstronnego wychowania uczennic przyczyniało się, między innymi - Harcerstwo, które działało również przy szkole.

Anna, od początku należała do Harcerstwa. Z czasem pełniła funkcję drużynowej i zapisała się w pamięci szkoły i społeczeństwa jako wspaniała organizatorka różnych imprez i akcji podejmowanych dla dobra drugiego człowieka.

A zatem, szkoła ta dobrze przygotowywała uczennice do życia pojętego wszechstronnie.

"Jest mi świetnie w tej szkole i czuję się wspaniale" - stwierdziła Anna.

W pamięci koleżanek zapisała się Anna bardzo pozytywnie. Jedna z nich mówi:

"Spośród tamtego grona dziewczynek Anna wyróżniała się nie tylko najlepszymi wynikami w nauce, nie tylko niesieniem pomocy koleżeńskiej innym, ale pogodą ducha i radością we wnętrzną, promieniującą na otoczenie.

U niej nie było krzty zarozumiałości czy pewności siebie z tego, że była zdolną, utalentowaną, mądrą uczennicą, że mogła imponować innym.

U niej było to takie naturalne i nacechowane prostotą".

(Kazia P. - koleżanka)

Mąj-czerwiec 1939 r. - MATURA

A potem

"Jeszcze tylko uniwersytet, rodzina i koniec",

mówiła dość pewnie.

"O Boże, daj światło, żebym poznała, jaki zawód mam sobie wybrać?"

"Tak strasznie chcę pójść na medycynę i tak chciałabym być podobną do Jerzego Frassatiego".

Pełna entuzjazmu maturzystka, nie przypuszczała, że za niedługo jej plany życiowe przekreśli wojna. I że będzie musiała bardzo czynnie angażować się w ratowanie Polski, na miarę swoich możliwości i w niesienie pomocy najbardziej poszkodowanym przez wojnę.

1.IX.1939 - wybuch wojny

Przekreślone plany życiowe

Nowe zadania:

pomoc jeńcom i więźniom,

akcja "Kromka chleba" - dla dzieci

"Tajne nauczanie" udział w RGO

"Zdaję mi się, że przed studiami będę miała praktykę. Harcerska zaprawa przydaje się" - stwierdziła.

Prócz doraźnej pomocy, udzielanej poszkodowanym przez wojnę, Anna angażowała się jeszcze w działalność konspiracyjną. Jako Polka, czulą taki obowiązek.

Udało się jej też załatwić pracę w polskiej drukarni. Choć była to praca pod nadzorem niemieckim,

ale dzięki niej mogła "trzymać rękę na pulsie życia miasta" - jak się wyraziła.

Patrząc na straszne skutki wojny i jak giną ludzie, w tym kwiat młodzieży polskiej, choć ze smutkiem, lecz z nadzieją w sercu, mówiła:

"Kwiaty opadają, ale czy więdną na zawsze?... Nie! Życie się dopiero zaczyna".

A pod koniec wojny, mając już za sobą wielki bagaż przeżyć i do świadczeń, powie:

"Wojna, to dla mnie czas krystalizacji ducha"

I ukształtował się piękny "kryształ" jasny, przejrzysty, który do końca nic nie stracił ze swego blasku i wartości.

Utrwali! się patriotyzm, wzmocniła wiara, uwrażliwiło sumienie, spotęgowała się miłość.

NA "JAGIELLONCE"

Rok 1945

Odjeżdżając na Uniwersytet Jagielloński - na Wydział Huma nistyczny - na filologię polską - wbrew wcześniejszym pragnieniom, by pójść na medycynę - w dzienniczku zapisała:

"Jadę z ufnością i chce pragnać tylko gwiazd"

To znaczy przez naukę - wznieść się "Wyżej", aż do "Gwiazd". Tej maksymie pozostała wierna już do końca.

Pięcioletni okres studiów to:

solidna nauka,

działalność w "Sodalicji Mariańskiej Akademików",

działalność w harcerskiej drużynie "Watra" pod totemem "Słoneczna Skała",

zajęcie się "dzieckiem ulicy".

Studia ukończyła w 1950 r. zdaniem magisterium i obroną pracy na temat:

Dziecko ulicy w polskiej literaturze dwudziestolecia międzywojennego

Już wtedy jej myśl i serce było przy dziecku "niczyim", zaniedba nym, opuszczonym przez własnych rodziców. We wstępie swojej pracy - wyjaśnia:

"W mojej pracy zajmę się dzieckiem ulicy pojętym właśnie tak szeroko, począwszy od takiego, które ma swoje gniazdo rodzinne, ale z którego pod lada pozorem wypryska na ulice i plac, klapiąc bosymi piętami, a skończywszy na takim, które dosłownie nie ma gdzie głowy skłonić. Wtedy za dom można uważać wszystko: budę psa, i kocioł cegielni, także strych w magazynie papieru ".

Z czasem, to zainteresowanie opuszczonymi dziećmi i młodzieżą - stanie się u niej jakby drugą naturą.

I właśnie na tym podłożu będzie wyrastać, wzrastać i rozwijać się

sylwetka przyszłego nauczyciela i wychowawcy,

godnego uwagi współczesnych pedagogów i wychowawców i tych wszystkich, którym powierzono kształtowanie umysłów i serc młodego pokolenia.

START W PRACĘ PEDAGOGICZNĄ

Pierwsza szkolą - to Liceum dla Wychowawczyń Przedszkoli. Swoją pracę pojęta Anna jako SŁUŻBĘ Powiedziała:

"Chcę pełnić służbę całym życiem"

A stojąca na kredensie figurka Królowej Jadwigi z psem oraz napis: "Chcę służyć!" - miały Jej o tym ciągle przypominać.

A sytuacja w szkole, to: wielka odpowiedzialność za przyszłe wychowawczynie dzieci. Walka o zachowanie tożsamości nauczyciela w czasach stalinowskich. Prześladowania za postawy moralne i światopoglądowe. Nauczyciel uczący języka polskiego, szczególnie był narażony na represje. Profesor Annie było ciężko, bardzo ciężko. Pisze o tym w swoim "dzienniczku":

"Chcę pisać szczerze. Jestem rozbita. Nie umiem się wziąć w garść. Tylko Bóg może mi dopomóc. Na pewno zechce. Droga właściwie prosta: walczyć o pogodę i ufność. Nic więcej. To podciągnie i inne tereny..."

Czas się przedłuża, sytuacja się nie zmienia -wręcz, pogarsza. To już czwarty rok.

"Ból trzeba przemieniać w silę. Wytrwać!"

- powie z godnością.

W końcu usunięto ją z pracy. Przeżyła to bardzo boleśnie, gdyż musiała się rozstać z ukochanymi wychowankami.

A uczennice były zachwycone swoją profesorką

Ona je uczyła i wychowywała. A czyniła to z wielką miłością. Za miłość - odpłacały się jej również miłością i były szczęśliwe, gdy znalazły się blisko Niej, jak powie jedna z nich:

"Profesor Anna Jenke porwała nas od pierwszej lekcji swoją delikatnością, chęcią rozumienia nas wszystkich razem i każdej z osobna. Kiedy po lekcjach zostawała na przerwach wśród nas, chciałyśmy być blisko Niej. Otoczona kołem wielbicielek, cierpliwie wysłuchiwała naszych kłopotów, i to nie tylko ze szkolnej ławy"

(M. N. - Wspomienia)

Dlatego w ich umysłach i sercach pozostała na zawsze, jako "KTOŚ", kto zasługuje na wdzięczną pamięć.

Spostrzeżenia samej Anny na temat szkoły i pracy

Najpierw obserwacje, polem wejście w sam środek "wspólnych spraw" i zaangażowanie się w prace z miłością. To gwarantowało powodzenie.

W listach do koleżanek, tez nauczycielek, pisała

"O moich dzieciach dużo jest do powiedzenia. Przeważnie ze wsi, bardzo karne f na ogól dobre. Musi sieje mocno trzymać, bo dobroć, jechanie tylko na ambicji - nie daje konkretnych wyników... Kocham wszystkie, a niektóre więcej lubię. Ale staram się być sprawiedliwa.

Bardzo chciałabym podzielić się z Wami moimi doświadczeniami. Dużo jest do zrobienia. Dużo da się zrobić! I nie za wiele gadać kazań. Słowa wtedy tracą walor. Odwrotnie - właśnie gorzka cisza więcej da, niż utyskiwanie".

"Moje dzieci mają za 2 tygodnie matury. Roboty dużo, ale to nic! Widzę na każdym kroku pomoc Boga - Łaskę Stanu. Tak cudnie da się uczyć... Widzę, że by! sens wędzić się w piękne, błękitne dni na Gołębiej w Krakowie, żeby teraz móc uczyć... Warto!"

"Prawda, że szkoła daje masę zadowolenia i radości... Mnie dużo, dużo radości daje szkoła..."

Radość ta me trwała długo. Intrygi, represje za przekonania religijne i znaczny wpływ na młodzież - to powód, dla którego zwolniono Annę z pracy w szkole.

Z trudem znalazła zajęcie w Bibliotece Miejskiej, gdzie pracowała przez dwa lata, ciągle starając się o powrót do szkolnictwa.

Rok 1958

Powrót Anny do pracy w szkole, tym razem do Liceum Sztuk Piast w charakterze polonistki. Przez jakiś czas pełniła tam funkcję dyrektora i vice-dyrektora szkoły.

"Młodzież ma nam tylko przechodzić przez ręce. Trzeba ją umieć podać Wyżej... i Dalej."

Taki był zasadniczy cel pracy, który postawiła sobie Anna, obejmując od nowa obowiązki nauczyciela i wychowawcy.

Artystyczna szkoła, trudna szkoia. Za to cel jasny, konkretny. Warunki pracy ciężkie, bo zmasowana ateizacja i ideologizacja, godząca w nauczycieli i uczniów. Trzeba było wiele sił, wyrzeczeń, ofiary, by pokonać trudności.

Lecz profesor Anna ta sama; stanowcza, twarda w swoich przekonaniach i ciągle dbająca o dobro ucznia, by umieć podać go "Wyżej" - przez ukazywanie mu najwyższych wartości. I "Dalej" - przez przygotowanie go do życia trudnego, wymagającego nieraz wielkich ofiar - ale pięknego i twórczego.

Padały słowa na dobry grunt

Przyswajała je młodzież chętnie i czyniła własnymi, bowiem darzyła swoją profesorkę wielkim zaufaniem J kochała ją dla jej rzetelności w przekazywaniu Prawdy, sprawiedliwości połączonej z miłością, dyskrecji o rozpoznanych słabościach, wyrozumiałości dla błądzących.

To pozwalało uczniom do otwierania swoich serc i do zwierzeń. A profesorce ułatwiało pracę wychowawczą.

"Profesor Anna Jenke była dla nas jak matka. Potrafiła ostro zganić za niechlubną postawę, jak i pochwalić za czyn zasługujący na wyróżnienie. Potrafiła cieszyć się wspólnie z nami sukcesami każdego z nas i martwić się niepowodzeniami, a raczej współczuć, by za chwilę jednym słowem pocieszyć, podnieść na duchu.

Nie pozostawiła nikogo bez pomocy, toteż wychowankowie z dziecięcą szczerością zwierzali się jej ze swoich osobistych zmartwień i kłopotów, a ona to wszystko nosiła w sobie, rozważała i szukała właściwego rozwiązania".

(T.P. - Wspomnienia)

"Jako nauczycielka i wychowawczyni traktowała nas jak matka. Starała się z każdym uczniem rozmawiać osobiście, starała się pomóc. Ona wszystkim wychodziła naprzeciw. Ona wyczuwała, co komu potrzeba... Jako wychowawczyni była wspaniała!".

(J.M. - Wspomnienia)

"Ona uczyła nas szacunku dla człowieka, kimkolwiek by on nie był. Wypracowania domowe i zadania klasowe najczęściej poruszały problemy moralne i zagadnienia bardzo ważne w rozwoju, w dążeniu do ideałów człowieczeństwa".

(A.Ł. - Wspomnienia)

"Nie było chyba w klasie nikogo, kto by nie starał się zarobić u profesorki dobrej oceny z języka polskiego, czy też jakimś czynem zasłużyć na pochwałę. Każda dwójka czy nagana przyjmowana była ze wstydem i trafiała głęboko do serca".

(T.P. - Wspomnienia)

"Profesorka starała się nauczyć nas właściwej postawy wobec drugiego człowieka, jak to sama czyniła. Uczyła sumienności i rzetelności w pracy, dobrego spełniania swoich obowiązków. Przy niej naprawialiśmy swoje charaktery".

(E.K. - Wspomnienia)

"Prowadziła lekcje bardzo atrakcyjnie..."

Spełnianie obowiązków w sposób uproszczony, zwykły -nie zadawalało prof. Anny. Rozumiała, że efekt pracy zależy też od jej doskonalenia. Dlatego zabiegała bardzo, by lekcje języka polskiego przez nią prowadzone - dawały nie tylko wiedzę, ale były przeżyciem i kształceniem.

Oto świadectwa na ten temat koleżanek, uczniów i jej samej:

"Utalentowana polonistka, Anna Jenke. Umiała przekonać młodzież do swego przedmiotu, prowadząc lekcje bardzo atrakcyjnie. Szczególnie dbała o kulturę żywego słowa i popularyzację polskiej poezji oraz teatru, współpracując przy szkolnych inscenizacjach, konkursach recytatorskich... Prowadziła również klub dyskusyjny".

(M.A. - Wspomnienia)

"Ona umiała kształtować młode charaktery, uwrażliwiać sumienia na Dobro i Piękno".

( K.K. - Wspomnienia)

"Bo jej lekcje miały jakąś swoistą barwę, koloryt, który zajmował audytorium... Były w nich: dowcip, biegłość, wiedza, swobodna narracja, pauzy na refleksje, marginesy".

( M. A.- Wspomnienia)

"Podziwialiśmy jej zdolność pozyskiwania sobie młodzieży. A odbywało się to poprzez piękne lekcje języka polskiego".

(J.P. - Wspomnienia)

"Jej lekcje polskiego były niezapomniane. Oprócz wspaniale podawanych wiadomości, było jeszcze coś, co sprawiało, że po tych lekcjach byliśmy lepsi... To, co mówiła miało wymiar i wielką siłę oddziaływania, kształtowania. Uczyła nas wzajemnej miłości, szacunku i rzetelnej pracy".

(Cz. B. - Wspomnienia)

"Jej entuzjazm i zafascynowanie kulturą polską, literaturą i w ogóle polskością było tak wielkie, że udzielało się nam wszystkim".

(F.D. - Wspomnienia)

Sama Anna mówiła, że praca wśród młodzieży jest bardzo interesująca, bogata, żywa, zwłaszcza dla polonisty. W swoim dzienniczku zapisała.

"Jestem nauczycielką polonistką w Liceum artystycznym. To jest ciekawa szkoła i ciekawa młodzież. Polonista ma sam pełne ręce pracy, a zwłaszcza jeśli chce, by lekcje były żywe, bogate. Coś doczytać, przemyśleć, pokazać zielone światło na tyle ważnych i pięknych spraw".

FASCYNACJA PIĘKNEM

Wrażliwość na Piękno, z pewnością Anna przyniosła na świat wraz ze swoim przyjściem, bowiem od początku pozostawała pod urokiem przyrody. Innych także uczyła widzieć Piękno w otaczającym świecie.

W latach szkolnych, jako harcerka, pisała:

"My harcerze musimy uczyć pietyzmu dla przyrody. Bo tyle jest piękna, tylko ludzie patrzą często na nie przez zaciemnione okulary i nie widzą Słońca".

W okresie studiów zachęcała akademików, by wolny czas spędzali za miastem - na łonie pięknej przyrody.

"Zobaczymy niebo i jak zboże rośnie, i trochę < kwiatków św. Franciszka > i usłyszymy autentycznego słowika".

Lubiła wycieczki, które ubogacały ją duchowo. Po wyprawie do Puszczy Jodłowej, pisała:

"Puszcza jest tajemnicza, dzika, piękna. Puszcza jest poważna i wielka ... Poniżej ostępy dzikie. Nikt nie narusza ładu i spokoju, bo ładem jest tu wywrócone drzewo, ładem nieregularność wszelka, ładem zanikająca ścieżka".

W słowie mówionym i pisanym - wszędzie uwidoczniała się jej miłość do ojczystego kraju, piękna przyrody, także piękna tworzonego ręką ludzką. Dlatego, pracując w Liceum Sztuk Plastycznych - w szkole artystycznej, potrafiła łączyć swój przedmiot - język polski - ze sztuką Elastyczność w tym względzie była doskonała Umiała przełożyć na język plastyczny - literaturę i poezję Znając historię sztuki z teorii, miała okazję widzieć sztukę w przełożeniu praktycznym Patrząc na pracę swoich uczniów, sama się ubogacała i pomagała im otwierać się na Piękno.

Jedna z jej uczennic twierdzi:

"Profesorka widziała Piękno zaklęte w przyrodzie, w otaczającym świecie. A jako polonistka -artyzm znała też z literatury i historii sztuki. "Smakowała" w tym, określała i przybliżała uczniom to Piękno. I to jest gdzieś w nas... Wprawdzie nie spotkałam ani w jej dzienniczkach, ani w innych pismach - wyraźnych wypowiedzi na tematy tkwiące w nas" - dotyczące sztuki, ale wiem, że one były też w profesorce. Jestem przekonana, że jej uczniowie, artyści, rozproszeni dziś po całym świecie, zajmujący różne stanowiska - wiedzą o tym, że prof. Anna w jakiś sposób otwierała ich na piękny świat i najwyższe wartości, czyli na Boga".

(M.P. - Wspomnienia)

Anna, wczuwając się w swoje obowiązki - najpierw je poznawała W jakiś sposób uczyła się tez sztuki, artyzmu, by potem lepiej zrozumieć ucznia z Liceum Sztuk Plastycznych.

I to dawało efekty.

"Sprostanie zadaniom nauczyciela i dyrektora szkoły artystycznej powodowało chęć poznania praw, jakie rządzą sztuką. Najwięcej dawały jej wystawy prac uczniowskich i hospitacje lekcji praktycznych, gdzie na "żywo" spotykała się z warsztatem pracy plastyka i jego osiągnięciami...

Widziała zatem na pewno, że sztuka w swych odmianach i barwach jest potężnym budulcem konstruującym rzeczywistość wewnętrzną młodych, i że tworzy ona człowieka nieobojętnego na zjawiska otaczającego go świata, twórczego i odpowiedzialnego.

Nieustannie czynna i myśląca Anna postanowiła dla rozwoju tych wartości stworzyć szerszą bazę lokalową, przekonując władze miejscowe i wojewódzkie o konieczności adaptacji wolnych pomieszczeń nieużytkowych dla celów szkolnych, na co uzyskała zgodę i potrzebne subsydia".

(I.O.- Wspomnienia)

"BYĆ POLAKIEM,
TO ŻYĆ BOSKO I SZLACHETNIE"

Była to maksyma życiowa prof. Anny Jenke, która mieściła w sobie całą prawdę o patriotyzmie.

Prawdę tę wyniosła już z domu rodzinnego, przejęła po ojcu, który uchodził za gorącego patriotę. A potem ją pogłębiła i utrwaliła na zawsze.

Na uczniów i otoczenie promieniowała "boskością i szlachetnością".

Dlatego była wielkim Polakiem.

Przy tym miała wielkie poczucie rzeczywistości.

Widziała, jak Polacy powoli tracą miłość do Ojczyzny i przywiązanie do niej.

Jak panujący ustrój służący obcemu narodowi -zbiera swoje "żniwo":

młodzież wypłukuje z wszelkich wartości
i zabija wiarę w sercach,
w miejsce prawdy - podaje kłamstwo.

To był "obiecany raj" na ziemi, który straszliwie oszukał ludzi i odebrał mu mądrość narodową,

Dlatego Anna ze smutkiem stwierdzała:

"My Polacy umiemy być bohaterami w niewoli, ale żyć dla Ojczyzny - nikt nas nie nauczył".

Miłość Ojczyzny, patriotyzm - dla Anny - to najświętsza sprawa, dla której była gotowa oddać wszystko.

Patriotyzm też zajmował pierwsze miejsce w jej programie wychowania.

Dlatego uczniowie, uświadamiani właściwie przez swoją profesorkę - wiedzieli, co kryje w sobie patriotyzm. Przyjmowali z uwagą każde jej słowo i jakby na nowo odkrywali, co było u nich nieznane lub zapomniane.

"Profesor Anna Jenke uczyła nas miłości do języka polskiego i do Polski. Uczyła nas najpełniej i najpiękniej pojętego patriotyzmu".

(T. R. - Wspomnienia)

"Na lekcjach języka polskiego przez nią prowadzonych przeżyłam piękno treści, zachwycałam się nimi i po raz pierwszy w życiu zrozumiałam, co to jest Ojczyzna: jej treść i bogactwo".

( A. P. - Wspomnienia)

"Zachowam zawsze w pamięci osobę Anny Jenke
jako przykład
wzorowego chrześcijanina, gorącej patriotki,
człowieka o szerokim sercu,
w którym była tylko dobroć, życzliwość,
wielkie umiłowanie Boga i ludzi".

( J. D. - Wspomnienia)

CIĄG DALSZY "CREDO"

Anny Jenke jako pedagoga i wychowawcy

Profesor Anna Jenke miała wielkie poczucie realizmu.

To ułatwiało jej widzieć dramat współczesnej cywilizacji, który boleśnie dotykał także młodzieży.

Widziała również jak ów dramat się powiększa z zawrotną szybkością, pod wpływem ogromnego nacisku fali "Zachodu", niosącej filozofię użycia, odzierającą z szacunku do człowieka i jego godności.

Dramat, objawiający się w straszliwych skutkach, jak: w zakwestionowaniu wszelkich wartości i podstawowych praw człowieka, w deprawacji i degeneracji młodego pokolenia.

Stąd, młodzieży pozostaje ucieczka do "świata iluzji".

Anna - jako wychowawca - nie mogła być obojętna wobec tych zjawisk

Byłaby wtedy nieodpowiedzialna i nieuczciwa wobec siebie i tych, nad którymi miała opiekę.

Byłaby tchórzliwa i miłująca "święty spokój, jak myśli i postępuje wielu nauczycieli dziś, patrząc obojętnie z boku "jak lasy, które płoną".

Annę - jako odpowiedzialnego wychowawcę - raziła obojętność, gryzła w oczy znieczulica społeczna, raniła serce bezczynność wobec zagrożeń.

Dlatego wołała, przypominała, poruszała sumienia:

"Bądźmy realistami
i w tani sposób nie pocieszajmy siebie
i nie rozgrzeszajmy.
Za kilkanaście lat będą oceniać,
jak nasze pokolenie wywiązało się
z odpowiedzialności za dzisiejsze czasy,
za dzisiejszą młodzież...

Ta młodzież, to nasze zadanie
dane nam przez Boga.
Kto pomoże dziś?
Prasa? Literatura? Radio? Telewizja? Film?

Te wymienione czynniki zalewają młodzież
ciemną mazią tematów przerastających odporność
młodych umysłów i serc.
Odpowiedzialność za słowo mówione
i pisane - żadna.
Widać eskalację w zakresie poruszania tematów
trudnych w sposób nieodpowiedzialny".

To były słowa wypowiedziane w latach siedemdziesiątych, ale jakże przewidujące.

Groza stała się rzeczywistością

Anna, w poczuciu realizmu - nie traci nadziei,

nie załamuje rąk.

Lecz wskazuje na skuteczne środki:

"Zdajemy sobie sprawę, że najcudowniejsze
wykłady nie pomogą,
jeśli nie postawi się mocno pracy nad sobą;
nad wolą,
nad charakterem.
Najwięcej może tu pomóc częsta spowiedź
młodego człowieka
i związanie życia z Chrystusem w Eucharystii.
Ale wykłady te postulujemy i oczekujemy ich
z nadzieją, wkrótce.
Trzeba zacząć, a działanie się rozwinie".

Podkreśla rolę rodziców w wychowaniu.

I proponuje ich uświadamianie - pedagogizację.

"Rodzice tylko w niejasny sposób zdają sobie
sprawę z niebezpieczeństwa.
Niektórzy mają dobrą wolę i od nich
trzeba by zacząć.
Oni pragną i oczekują rad pedagogogizujących.
Cykle pogadanek dla rodziców
z zakresu zagadnień wychowawczych -
są sprawą pilną i palącą!"

Dalszą edukację zostawia szkole.

Rodzice i szkoła - stoją w pierwszym rzędzie odpowiedzialnych za losy dzieci i młodzieży.

Nikt, nic i nigdy od tej odpowiedzialności nie może zwolnić ani rodziców, ani wychowawców -stanowczo przypomina Anna Jenke.

"Dzieci - troska naszych czasów.
My dorośli, których przyćmiło głuche cierpienie,
przygniótł ciężar walki o byt,
my, którym nieraz tak trudno pójść do ludzi
z duszą bogatą w miłość,
którzy w atmosferze walki o pieniądz,
zapominamy, gdzie wartość prawdziwa.
Mamy dzieci - to skarb,
prawdziwe bogactwo,
to promień słoneczny, co rozjaśnia świat...".

Odpowiedź na ..CREDO" Anny Jenke

" W mojej szkole często spotykam się z "dziećmi ulicy". Rozbite rodziny i pogoń za pieniędzmi pomnaża osamotnienie dzieci. Magnetofon, komputer, dowolność, w oglądaniu programu telewizyjnego, to aktualne "dukaty" miłości rodzicielskiej. "Dzieci ulicy" są wśród nas, choć rodzice naturalnie oburzają się, jeśli zwracam uwagę na ten fakt.

Zafascynowana jestem postawą Anny Jenke, która uczy nas nauczycieli, jak należy patrzeć i postępować z dziećmi trudnymi. Nie regułki, co należy czynić, ale jej życie jest dla mnie wzorem postępowania.

Osoba, która całkowicie oddana była sprawom młodzieży, wskazuje nam drogę do zrozumienia młodzieńczej agresywności.

Nauczyciel jest jakby pomostem, przez który młodzież prze chodzi dalej do wyznaczonego celu.

Stosowana przez panią Profesor zasada - "Pozwolić się dzieciom samowolnie wygadać" - dzisiaj nie traci na aktualności.

Na uznanie czy wdzięczność za trud pedagogiczny nie trzeba liczyć. Właściwa i należyta ocena nauczyciela dopiero po latach przy chodzi. Natomiast Anna Jenke już w swoim życiu spotykała się z docenianiem jej metod wychowawczych...

Miłość i głębokie zaangażowanie w proces dydaktyczno-wychowawczy przynosił wspaniałe wyniki, których w takim stopniu nie osiągali inni.

Tylko doświadczeni nauczyciele potrafią nawiązać bezpośredni kontakt z uczniem. Zdobyć zaufanie uczniów w dzisiejszych warunkach - to szczególny skarb.

Pojmowanie pracy pedagogicznej jako służby - stanowi wartość, na którą obecnie nie wszystkich stać.

Obowiązki domowe, dzieci, zmęczenie nie zawsze pozwalają nam na pełne oddanie się pracy pedagogicznej. Nieliczni mogą pozwolić sobie na nie patrzenie na zegarek i na własne sprawy.

Natomiast Anna Jenke służyła młodzieży całym sercem, przeżywała wszystkie jej problemy. Dyskrecja i zaufanie otwierało serca tym, którzy zawsze mogli liczyć na jej pomoc.

Na pedagogach ciąży odpowiedzialność za wychowanie młodego pokolenia

Czy możemy liczyć na pomoc środków masowego przekazu?...

Rodzice nie zawsze zdają sobie sprawę z negatywnego wpływu i niekontrolowanego dostępu młodzieży do prasy, telewizji.

Anna Jenke mówi nam, że trzeba zacząć pedagogizację rodziców, ale od tych wykazujących dobrą wolę.

Dostrzega potrzebę współpracy i pomocy Kościoła.

Dziecko nie może być pozostawione same, lecz musi czuć opiekę rodzica, nauczyciela, Kościoła".

 

Halina Szczepaniec


KILKA MYŚLI O WYCHOWANIU

JAN PAWEŁ II

"Powołanie do wychowania mieści się między rodziną, Kościołem, narodem. Nauczyciele otrzymują mandat, wynikający z tradycji, z dziedzictwa polskiej kultury, którą szkoła przekazuje coraz to nowym pokoleniom. Kościół jest zjednoczony z rodziną i ze szkołą w tym wielkim duchu wychowania nowych pokoleń - wychowanie człowieka"

 

JANUSZ KORCZAK

"Chcąc zreformować świat, należy zreformować wychowanie"

 

STANISŁAW BRONIEWSKI - "ORSZA"

"Młodzieży, wychładzanej stale przez egoizm otaczającego świata, bardzo potrzebne jest mówienie prawdy o: sercu, przyjaźni, miłości, o tym wszystkim w czego realność tak jej trudno uwierzyć, wyobrazić sobie, jak nam wszystkim trudno wyobrazić sobie niebo - a przecież serce i płynące zeń uczucia - w tym przyjaźń - są wstępem do tego nieba..."

 

PHIL BOSMANS

"Jestem przekonany, że to, co się dzieje w różnych szkołach, jest ważniejsze i ma większe znaczenie niż wszystko to, co się robi w fabrykach, zakładach pracy i biurach. Bowiem właśnie w szkołach jest wychowywany - dobrze lub źle, kształcony - dobrze lub źle - człowiek. Kiedy chodzi tylko o umysł, o wypełnianie mózgu wiadomościami, to produkuje się doskonałe roboty, ale nie ludzi. Szkoły i uniwersytety, w których profesorowie, nauczyciele i nauczycielki przekazują tylko specjalistyczną wiedzę - bo im za to płacą - pracują nad duchowym bankructwem społeczeństwa. Wychowywać to nie znaczy kształcić tylko rozum, lecz kształtować harmonijnie całego człowieka, a więc także jego serce i charakter. Wychowywać, to znaczy również - z pokolenia na pokolenie przekazywać wartości, które nadają życiu sens i wypełniają je treścią. Przekazuje sieje nie tylko słowami, lecz przede wszystkim przykładem własnego życia.

Wychowanie jest wspólnym zadaniem rodziców, szkoły, uniwersytetów, prasy, radia, telewizji i opinii publicznej. Wychowanie jest bardzo odpowiedzialnym zadaniem".

 

PEDAGOG

Wychowanie to pojęcie o szerokim znaczeniu. W tym wychowanie do patriotyzmu powinno zajmować jedno z naczelnych miejsc w edukacji.

Być Polakiem - to znaczy mieć świadomość odpowiedzialności za swoją Ojczyznę. Być Polakiem - to znaczy znać historię swego narodu, kulturę, język, obyczaje. Być Polakiem - to znaczy mówić, pisać, myśleć i "czuć po polsku", a także kochać swoją Ojczyznę.

"Ojczyzna - kiedy myślę - wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam, mówi mi o tym serce..."

ks. Kardynał Karol Wojtyła

"Serce - ! - ?

A to Polska właśnie".

Stanisław Wyspiański

 

Chciałabym o Ojczyźnie mojej słowami poetów mówić. A wypada mi odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego zanika dziś patriotyzm wśród młodzieży? Uczeń żyje takimi wartościami i ideałami, jakie wynosi z domu. A szkoła? O ile potrafi wzbudzić miłość do "kraju tego", przekazać wartości pokoleń Polaków, nauczyć historii Polski, ojczystego języka, polskiej kultury i obyczajów - na tyle wychowanie do patriotyzmu będzie owocne.

Anna Maria P

 

RODZICE

"Wiadomo, dzisiejsze życie jest trudne i skomplikowane. Wszyscy są jakby zagubieni. Stąd, często rodzice nie widzą zagrożeń czyhających na ich dzieci. A sprawę wychowania składają na szkolę. Uważam, że istnieje wielka potrzeba uświadamiania rodziców na tematy wychowania. Wychowawcy sami winni obmyśleć czas i sposób "edukacji" rodziców. My na to czekamy".

Maria W. - matka

 

"Wychowywać można także przez sport. Szkoła powinna umożliwić dzieciom i młodzieży korzystanie z zajęć pozalekcyjnych w salach gimnastycznych i na boiskach. Zajęcia pod kierunkiem nauczyciela wpłyną na rozwinięcie sprawności fizycznej naszych dzieci i nauczą kultury sportu".

Andrzej K. - ojciec

 

PAMIĘĆ O WSPANIAŁYM

WYCHOWAWCY

Anna, choć nie czekała na wdzięczność od swoich uczniów, to jednak ją otrzymywała.

Odwiedziny wychowanków w jej domu, niekończące się z nimi rozmowy indywidualne, korespondencja - to wyraz obopólnej miłości, zaufania, wdzięczności.

Po jej śmierci - pamięć nie ustała.

Zachowali ją wdzięczni uczniowie - młodzi przyjaciele.

Nadal - choć od śmierci minęło już 20 lat - odwiedzają ją. Przybywają do jej grobu nieraz z bardzo daleka, bo są rozproszeni po całym świecie.

Są to wizyty już w innym wymiarze, a obcowanie z nią odbywa się też na innej płaszczyźnie. Niemniej, są one nadal serdeczne, szczere, przyjacielskie.

Po co przybywają?

Nieraz tylko podumać przy jej doczesnych szczątkach. Czasem się wyżalić lub podzielić się jakąś radością. A najczęściej - by ją prosić o pomoc, bo jest ciężko i źle...

* * *

Dnia 26 lipca, w święto św. Anny i św. Joachima - stanęła w drzwiach biura Towarzystwa Przyjaciół Anny Jenke w Jarosławiu -szczupła, mila brunetka. W ręce trzymała jedną, piękną, czerwoną różę ze złotą wstążeczką.

Powiedziała:

- Przyszłam do mojej ukochanej Profesorki z życzeniami, bo to przecież dzisiaj są jej imieniny.

Gdy usłyszała, że to nie tu, że trzeba pójść do kościoła św. Mikołaja, gdzie spoczywają doczesne szczątki Profesorki, odpowiedziała:

- Wiem, ale ona w tym domu przecież mieszkała, dlatego tu wstąpiłam.

Była to jedna z uczennic Anny - Alicja, która przyjechała z Rzeszowa, by uczcić imieninową pamięć swojej profesorki.

Ma jej wiele do zawdzięczenia i ciągle zachowuje o niej żywą pamięć.

"Wydaje mi się, że Profesorka tyle co odeszła, a to już tak dawno"

- wtrąciła.

Resztę wynurzeń pozostawiła na osobiste spotkanie ze swoją kochaną Wychowawczynią.

I pragnęła ofiarować Jej RÓŻĘ - jedyną różę, która, jak dla "Małego Księcia" - miała wielkie znaczenie, wszak jej poświęcił wiele czasu.

I kryla w sobie coś najważniejszego. A "najważniejsze jest niewidoczne dla oczu" I "dobrze widzi się tylko sercem".

oprac. s. Bernadeta Lipian

 

Uwaga:

W opracowaniu - cytaty dotyczące Anny Jenke -czerpano z materiałów źródłowych, znajdujących się w Archiwum Postulatorskim w Jarosławiu.

Złota Klamra

Sprawę edukacji i wychowania WIEŃCZYMY odniesieniem jej do Największego współczesnego WYCHOWAWCY Narodu polskiego i wszystkich narodów świata - OJCA ŚW. JANA PAWŁA II - PAPIEŻA POLAKA

Któż, jak On rozumie tak bardzo młodego człowieka?
Któż, jak On troszczy się o jego przyszłość?
Któż, jak On wskazuje na ogromne zagrożenia tamujące prawidłowy rozwój osobowości i charakterów młodych ludzi?
Któż, jak On podaje właściwe rozwiązania problemów dotykających młodego pokolenia?

"Jesteście nadzieją Kościoła, nadzieją świata".

(...) "Każdy z Was, młodzi przyjaciele znajduje też w życiu jakieś swoje < Westerplatte >. Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić, jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można < zdezerterować >. Wreszcie -jakiś porządek praw i wartości, które trzeba < utrzymać > i < obronić > tak, jak to Westerplatte w sobie i wokół siebie. Tak obronić - dla siebie i dla innych".

Westerplatte, 12 VI 1987 r.

 

(...) "Wiara w Chrystusa i nadzieja, której On jest mistrzem i nauczycielem, pozwalają człowiekowi odnieść zwycięstwo nad samym sobą, nad tym wszystkim, co w nim jest słabe i grzeszne, a zarazem ta wiara i nadzieja prowadzą do zwycięstwa nad złem i skutkami grzechu w otaczającym nas świecie".

Poznań, 1997 r.

 

(...) "Jak ważna jest w życiu duchowym osobista więź Z Chrystusem, którą trzeba ciągle odnawiać i pogłębiać... Moi Drodzy, módlcie się i uczcie się modlitwy, umacniajcie więź z Chrystusem w Sakramencie Pokuty i Eucharystii, zgłębiajcie problemy życia wewnętrznego".

Ojciec św. skupia się na młodych, gdyż oni wprowadzą świat w Trzecie Tysiąclecie i będą go tworzyć. Rodzice, nauczyciele i wychowawcy winni w pełni zaangażować się w realizację wskazań, rad, pouczeń Ojca św. kierowanych do młodzieży, gdyż oni są odpowiedzialni za: kształtowanie moralnej postawy młodego pokolenia - przyszłości narodu i świata.


20-lecie Pontyfikatu Ojca św. Jana Pawła II
- za prowadzenie wszystkich narodów do Chrystusowej Owczarni,
za nieustanne pielgrzymowanie po nad lądami, morzami do każdego serca ludzkiego,
by obdarować świat
PRAWDĄ, MIŁOŚCIĄ i POKOJEM
składamy w podzięce naszą miłość i oddanie.

Karol
Jan Paweł II
Monolit
Kolumna biała kararyjska
Na Watykan wyniesiona
Nad światem osadzona
A zarazem tęcza
Zdumiewająca jednolitość
W cudownej wielości
I sosna wysokogórska
Tatrzańska
Co wichrom halnym stawia czoła
I hejnał z Wieży Mariackiej
I dzwon dostojny - Glos Zygmunta
I Głos wołającego na puszczy świata
I godziny zamknięte
W długich rozmowach
Z Czarną Madonną
Na Jasnej Górze
To nasz Papież
"Totus Tuus"

A my z Nim solidarni
W Wierze i Ufności
Królewski Szczep Piastowy
Kość z kości
I Bialopióry - dziś - Orzeł Królewski
Z bialo-czerwoną różą w dziobie
Leci do Ciebie przestworzem
On Ci wszystko powie
O naszych klęskach i nadziejach
O łzach, błędach, cierpieniach

A teraz i zawsze
Niech Bóg będzie z Tobą i w Tobie
Janie Pawle - Karolu
Pierwszy wśród Polaków

Biała
Nieskazitelna Kolumno świata
Nadziejo świata

Lidia Tomkiewicz

 


INFORMACJE

Anna Jenke jest kandydatką na ołtarze. Kościół Aren. Przemyskiej rozpoczął Jej proces beatyfikacyjny, który jest w toku.

Doczesne szczątki Anny spoczywają w krypcie kościoła św. Mikołaja w Jarosławiu - przy "Ośrodku Kultury i Formacji Chrześcijańskiej im. Anny Jenke w Jarosławiu".

W Jarosławiu zostało założone Towarzystwo Przyjaciół Anny Jenke, które realizuje idee swojej Patronki. Do Towarzystwa należą członkowie w całej Polsce. I przyjmowani są wciąż nowi kandydaci.

Adres Towarzystwa Przyjaciół Anny Jenke:

ul. Kraszewskiego 37

37-500 JAROSŁAW

W Biurze Towarzystwa w Jarosławiu - można nabyć książki dotyczące Anny, min. jej "DZIENNICZKI" - osobiście lub za pośrednictwem poczty.

Należność można przesiać na konto Towarzystwa. Numer konta: BS o/ Jarosław 90960004-3158-2706-11

Towarzystwo wydaje swoje czasopismo o wychowaniu - "Słoneczna Skała" (dwumiesięcznik), które można nabyć również w Biurze TPAJ.

Wszelką korespondencje należy kierować pod wskazany adres Towarzystwa.