Celem życia każdego człowieka jest szczęście wieczne, czyli posiadanie
Boga jako największego Dobra, jako Miłość Nieskończoną. Z chwilą śmierci
wiara i nadzieja ustaną, a pozostanie tylko miłość. Posiąść Miłość
Odwieczną, to posiąść Niebo. Osiąga się go tylko przez miłość. Jednakże
nie podobna własnymi siłami to szczęście osiągnąć; musi przyjść pomoc
od Boga. Dlatego Jezus Chrystus przez swoje Wcielenie staje wśród nas,
uczestniczy w naszym życiu i prowadzi do celu. Na ziemi uobecnił siebie w
postaci Chleba Eucharystycznego , dał człowiekowi największy skarb -
Eucharystię. Jest to dar nie do pojęcia przez rozum ludzki, tylko wiara może
pomóc przyjąć ten dar, ukochać i uobecniać go w życiu. Przed swoją Męką
i śmiercią na Krzyżu Jezus ustanawia Najświętszy Sakrament; pragnie pozostać
z nami na zawsze, by pomóc nam w drodze do osiągnięcia szczęścia wiecznego.
Chrystus wypełnia w najdoskonalszy sposób swoją obietnicę, że będzie z
nami po wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mt 28, 20).
Często podziwiamy ludzi nieprzeciętnych, zasługujących na miano bohaterów.
Przy tym stwierdzamy, że tylko mocne charaktery, odwaga i wytrwałość w dążeniu
do celu czynią ich bohaterami. Zachwycamy się też ludźmi cichymi, skromnymi,
na co dzień wiernymi Bogu i zasadom ludzkim. Oni także urastają na miarę
bohaterów, bowiem w miłości nie chcą być letnimi, dlatego ich cicha miłość,
pokora i małość czynią ich wielkimi. Wszyscy, zarówno ci głośni, jak i
cisi osiągają wyżyny nie własnymi siłami, lecz z Bożą pomocą. Wszyscy
czerpią siłę z Eucharystii, która jest największym darem oraz niezrównanym
skarbem.
Ojciec św. Jan Paweł II, doceniając ten wielki skarb jakim jest
Eucharystia, w październiku, rok 2004 ogłosił Rokiem Eucharystii. Będzie on
trwał do października 2005 r. Na tę okoliczność wydał List Apostolski Mane
Nobiscum, Domine - Zostań z nami, Panie, w którym wyraził pragnienie, by
na nowo odkrywać skarb Eucharystii, by wierni pobudzali się do bardziej świadomego
i żywego przeżywania tej wielkiej Tajemnicy. Przeżywanie to winno objawiać
się w gorliwym i żywym uczestnictwie we Mszy św. i to nie tylko w niedzielę
i święta, ale i w zwykłym dniu, jeśli ku temu będą warunki. Również w poświęceniu
więcej czasu i uwagi adoracji Najświętszego Sakramentu poza Mszą św. Ojciec
św. prosi i zachęca wszystkich, by żyć Eucharystią, która daje światło i
moc do codziennego życia, by ono było piękne, opromienione miłością.
Ojciec św. wskazuje na Maryję Najświętszą Dziewicę jako wzór do naśladowania
także w odniesieniu do Tajemnicy Eucharystii. Chleb Eucharystyczny, któy
przyjmujemy jest niepokalanym ciałem Jej Syna. Maryja w cichości swego serca
już po Zwiastowaniu adorowała Jezusa Chrystusa. A potem śpieszyła do swojej
krewnej Elżbiety, by podzielić się radością, iż pocznie Syna Bożego. W
Tajemnicy Wcielenia Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami. Maryja,
która poczęła i porodziła Jezusa Chrystusa, jako pierwsza oddaje się
kontemplacji i adoracji Syna Bożego. I tak do końca, Matka Najświętsza służy
nam jako wzór i pomoc w oddawaniu czci i uwielbienia Jezusowi pozostającemu dziś
dla nas Najświętszym Sakramencie jako nasz pokarm duchowy, siła i moc w
drodze do świętości.
Ludzie dążący do doskonałej miłości, siłę i moc czerpią z
Eucharystii. Przykładem tego są wszyscy święci, którzy doświadczali w
swoim życiu wielkiej i nieopisanej radości, karmiąc się Chlebem
Eucharystycznym i przebywając przed Sakramentem Ołtarza. Dla nich Msza św. i
Komunia św. była najradośniejszym przeżyciem i ucztą dającą największe
szczęście. Najświętszą Ofiarę, Komunię św. cenili sobie ponad wszystko.
Całymi godzinami trwali na adoracji Najświętszego Sakramentu, żyli i
umacniali się eucharystyczną obecnością.
Eucharystia jednoczy wszystkich, czyni nas jednym ciałem - stwierdza to św.
Paweł: Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba (1 Kor 10,17). W
Tajemnicy Eucharystii Jezus buduje Kościół jako komunię. Przyjęcie
Eucharystii jest wejściem w głęboką jedność z Jezusem, który powiedział:
Trwajcie we mnie, a Ja będę trwał w was (J 15,4). Czyż może być na
tej ziemi coś większego, wspanialszego?
Święci to rozumieli doskonale, dlatego zostawali długo na klęczkach przed
Jezusem obecnym w Eucharystii, wynagradzając za grzechy, zniewagi jakich
doznaje Pan Jezus w tych miejscach na świecie. Dzisiaj tych zniewag, bluźnierstw,
niepokojów szczególnie jest dużo. Dlatego tym bardziej należy prosić Pana
Jezusa za uczniami z Emaus: Zostań z nami, Panie, gdyż ma się ku
wieczorowi (por. Łk 24,29). Tymi też słowami Ojciec św. Jan Paweł II
rozpoczyna swój List Apostolski, w którym zachęca nas byśmy na co dzień, na
wzór Matki Najświętszej i Świętych żyli obecnością Jezusa
Eucharystycznego.
Piękno życia Anny Jenke polegało na tym, że opromienione było gorącą
miłością Boga i ludzi. Jak kwiat rozkwita w słońcu, tak jej życie rozkwitało
w Bogu. Już od dzieciństwa, po przyjęciu Pierwszej Komunii św. pragnęła żyć
tylko dla Jezusa i z Jezusem, pragnęła Jemu poświęcić się całkowicie, nie
być letnią w miłości i żyć na chwałę Bożą. Ten program realizowała
dzień po dniu aż do ostatnich chwil swego życia. Świadectwo temu daje ona
sama swoim życiem.
O życiu Anny w bliskości Jezusa, można dowiedzieć się z jej zapisów w
notatkach i dzienniczkach. Jako młoda dziewczyna swoje życie oparła na
Ewangelii i Eucharystii. Udział we Mszy św. częsta Komunia św. była
codziennymi praktykami w jej życiu szkolnym.
W okresie prób i doświadczeń jakie niosła druga wojna światowa i
okupacja - modlitwa, Msza św. i Komunia św. były nadzieją do przetrwania
trudnych czasów. Zapiski w dzienniczkach mówią o jej gorącej miłości do
Jezusa, tęsknocie za przyjęciem Go w Komunii św. i radości przebywania z Nim
w cichej adoracji przed Najświętszym Sakramentem.
W późniejszym życiu, jako nauczyciel każdy dzień zaczynała od Mszy św.,
od nawiedzenia Najświętszego Sakramentu w kościele, który na jej szczęście
znajdował się w pobliżu szkoły gdzie pracowała. Czasy ostrego ateizmu,
bezbożnictwa nie zastraszyły jej, nie wpłynęły na zaniechanie tej praktyki,
mimo, że ostrzegano ją życzliwie, by uważała i nie narażała się, wszak
była obserwowana przez ateistyczne władze. Była świadkiem wiary w szkole,
wzorem dla innych osób; nauczycieli, młodzieży, znajomych i ludzi często
nieznanych.
Eucharystia była dla Anny mocą i nadzieją także na ostatnim odcinku życia -
w śmiertelnej chorobie. Z Niej czerpała otuchę i i siłę do przetrwania ciężkich
doświadczeń krzyża.
Myśli przelane na karty dzienniczków, notatnika, choć nie obrazują całości
życia wewnętrznego Anny, to jednak częściowo odsłaniają głębię przeżyć
Tajemnicy Eucharystii, która rozjaśniała mroki i trudności jej życia,
rzutowała na apostolstwo i żarliwość ducha. Ogień miłości rozpalany przed
Tabernakulum palił się pełnym płomieniem. Anna była postrzegana jako ktoś
zjednoczony z Bogiem. Była widoczna ze swoim stylem życia opartym o Ewangelię,
wzmocnianym Ciałem i Krwią Chrystusa, choć ona tym się nie afiszowała. Słowo
Boże i Eucharystia -to centrum jej życia, wokół którego skupiała swoją
działalność.
Słuchając kapłana, czujemy, że nasze serca wypełnia powoli to cudowne
uczucie miłości ku Jezusowi. Mimo woli nasuwają mi się słowa: "Jezu!
Daj, żebym Ciebie kochała tak, jak św. Terenia". O tak! Boziuniu! Rozpal
w naszych sercach płomienną miłość ku Sobie, gdyż wiemy, że gdy się kogoś
kocha, to pragnie się zupełnie Jemu poświęcić. Pragną być Twoja Jezu!
Nie trzeba żyć dla świata, ludzi, zmysłów, ale iść w życie z oczyma
wzniesionymi w Niebo, gdzie Bóg, który patrzy na nas z upodobaniem ilekroć się
przełamiemy. Z Bogiem i tylko dla Boga! "Przez Maryję do Jezusa".
* * *
Nigdy nie będę uważała, że nieszczęście ziemskie jest większe od
nieszczęścia zatracenia czystości duszy. Grzech to wzgarda samego Boga.
"Raczej umrzeć niż grzech śmiertelny popełnić". Nie chcą biczować
i przybijać Pana Jezusa do krzyża. Nie będę nigdy grzeszyć ciężko! Mateńko
Boża, składam to postanowienie u Twoich stóp! Pomagaj mi zawsze i wspieraj!
* * *
Jezusku! Ulituj się nade mną, pragnę Cię kochać i być już zawsze dobrą.
Chcę Cię gorąco wielbić i nigdy już nie obrażać.
Czystość to największy skarb duszy!
* * *
Wiara bez uczynków martwa jest. Pragnę zawsze, zawsze mocno wierzyć!
Spowiedź... Co za szczęście! Boże! Jak nieskończone jest Twoje miłosierdzie!
Rok 1935/36
Celem naszego życia - to zbawienie duszy. Podczas rekolekcji powinno się być
skupionym, pokornym, pobożnym, zapalonym i hojnym.
* * *
Celem naszym jest poznać Boga i służyć Mu.
* * *
Grzech jest straszną obrazą Boga! Pragnę nigdy nie grzeszyć ciężko.
Mateńko Boża i św. Tereniu, dopomóżcie mi w tym postanowieniu. Jeśli ktoś
kocha Boga, to musi kochać Jego Matką Najświętszą. Kocha Ona czystość, więc
my też powinniśmy ją kochać.
Rok 1936/37
My (udzie, którzyśmy wyszli od Boga żyjemy po to na ziemi, aby do Niego wrócić.
Przy codziennej szarej pracy nie powinniśmy nigdy zapominać o naszym celu
ostatecznym, który musi się wybijać ponad wszystkie nasze dążenia.
* * *
Wiara katolicka jest jedyną prawdziwą wiarą... Pamiętajmy również, że
wiara bez uczynków martwa jest i że w wierze katolickiej ciężko jest żyć,
ale za to słodko umierać i przez nią możemy się dostać do nieba. Niedziela
jest dniem poświęconym Bogu. Nasza służba Bogu nie powinna ograniczać się
do wysłuchania Mszy św. Na Mszę św. nie możemy nigdy przyjść z pustymi rękoma,
ale zawsze z jakąś ofiarą, bo Msza św. to nie tylko ofiara Pana Jezusa ale i
ofiara nasza. Msza św. jest to ofiara bezkrwawa i identyczna z Ofiarą Krzyżową.
Gdyby Pan Jezus ofiarowywał się zawsze krwawo, to na pewno gdybyśmy zobaczyli
Jego straszną mękę i krew cieknącą ze świętych Ran, nie wytrzymalibyśmy
tego widoku. I tu znowu widzimy wielką dobroć i niezmierzoną mądrość Boga,
który wszystko najlepiej urządza.
Rok 1937/38
Chciałabym bardzo po tych rekolekcjach ukochać Pana Boga więcej i być
zdolną do znoszenia małych codziennych krzyżyków. Świętość jest wielką
rzeczą, opiera się na drobnostkach. Chciałabym być kiedyś świętą i w
niebie mieć chociaż najostatniejsze miejsce, ale przebywać w wieczności z
Panem Jezusem i chwalić Go z innymi na wieki. Zbawię się, jeżeli będę się
dużo modlić i kochać Matkę Bożą. Ona kiedyś zabierze mnie za Sobą do
nieba. Obym tylko służyła jej wiernie przez całe życie.
* * *
Ach! Jak bym chciała być kiedyś w Niebie. Mateńko Boża, dopomóż mi w
godzinę śmierci.
Rok 1939
Życie człowieka powinno być Mszą św.: ofiarowaniem, przemienieniem i
Komunią św. Mszę św. życia odprawia z nami Bój i wszyscy ludzie.
* * *
Życie pojmować jako służbę Bożą. Służba Boża w miłości i miłość
w służbie Bożej. Chciałabym mieć zawsze słodkiego Jezusa w sercu swoim i
robić tylko to, na co On pozwoli. Żyć z Jezusem w sercu i z Matką Bożą ¦
to moje pragnienie.
* * *
Prawda bez miłości jest ciężka. Miłość bez prawdy jest słabością.
Miłość wychowuje się miłością. Trzeba sobie raz powiedzieć: Kocham
Ciebie Boże i czynić.
Fragmenty z dzienniczków Anny
(lata 1939-1945)
5 III 1939 r.
Dzisiaj skończyły się nasze rekolekcje u sióstr. Mieszkałyśmy tam przez
4 dni. Niebo jest cudne i dusze nasze też -żeby tylko nie powlekły jej chmury
grzechu.
12 IX 1939 r.
Dziś już 12 dzień wojny. Jużeśmy dużo przeżyli. Ale Bóg z nami i Królowa
Korony Polskiej... Niemcy już od niedzieli są w Jarosławiu... Byłam dziś do
Komunii św. za Janeczka. Janek jest w niewoli. Ja pracują w szpitalu dla
rannych. Wierzymy.
18 III 1940 r.
Jeśli chodzi o pracę nad sobą, to przed południem postanowiłam pracować
nad cierpliwością i czystością. Często przystępować do Komunii św., bo
tylko wtedy mogę być lepszą. Tak trudno walczyć, a jednak muszę z Jezusem
Królem Boleści, bo tylko tak dojdę do Niego.
Dziękuję Ci Boże za wszystkie łaski i za krew przelaną za mnie -daj abyśmy
jej nie zmarnowali. Dopomóż mi, abym wypełniała wszystkie zamiary Twe wobec
mnie. Chcę być lepszą, chcę apostołować i zapomnieć o sobie. Muszę
pracować nad umysłem i duszą. Wskaż mi, Panie Jezu drogę i przygotuj na służbę
Tobie!
Po spowiedzi niebo było błękitne. Z Krysią myślałyśmy, czy by nie było
dobrze umrzeć w tej chwili - mieć skrzydła. Boże, pomóż mi przez Krew Twoją
i Boleści Twej Matki - zbaw nas... Teraz będziemy organizować Komunię św.
wynagradzającą za Polskę.
5 V 1940 r.
Mój Boże, tak bym chciała Ci służyć i iść za Tobą już zawsze i dla
Ciebie walczyć, szerzyć miłość ku Tobie. Pomóż mi!
Dziś przyszło mi na myśl, żeby złożyć ślub dozgonnej czystości.
Jeszcze się muszę nad tym dobrze zastanowić i poradzić się na spowiedzi, bo
wprawdzie żadna ofiara dla Boga nie jest za wielka, lecz z drugiej strony nie
wiem, jakie mogą przyjść okoliczności, a słabość moja wielka.
2 VIII 1940 r.
Jutro nie będę mogła pójść do Komunii św., bo wyjeżdżamy o godz.
6-tej do Rzeszowa.
25 IX 1940 r.
Dziś do Komunii św. nie byłam -jak zwykle, po czterech dniach jasności
wpadłam w ciemność. Czytam o strasznej mące Pana Jezusa i nawet serce mi się
nie poruszy -a serca nasze zimne jak lud... Kiedyż, ach, kiedyż? Mój Boże!
Kiedy ta wojna się skończy? Ja jestem strasznie nieznośna i kto wie czy co
ze mnie będzie, chyba, że całkowicie Pan Jezus mną pokieruje. Jak oddalę
pomocną Jego rękę, to zaraz sama grzęznę i upadam jak "bobo" na
czworaki. Nie wolno mi iść samej...
27 X 1940 r.
Dziś niedziela Chrystusa Króla. Pierwszy śnieg spadł. Zapisujemy się do
Bractwa Najświętszego Sakramentu...
10 XI 1940 r.
Uważam, że praktyka jest ważniejsza od teorii, toteż zamiast czytać o
zbieraniu kwiatów Jezusowi - lepiej je od razu zbierać.
Czasem mi się zdaje, że idę jak małe niemowlę z Panem Jezusem przez ogród
1 zrywam Mu kwiaty, a On mnie trzyma za rękę. Czasem kwiat trudno urwać,
wtedy On mi pomaga. Nie zawsze droga jest równa, trzeba pójść przez błoto,
wtedy mnie Pan Jezus przenosi. Jednak nie zawsze się z tym zgadzam. Czasem jak
nieznośny bachor odpycham Jego pomoc i grzęznę w kałuży, a potem naturalnie
jak dziecko, co się potłukło i upadło, z płaczem wołam o ratunek.
Pan Jezus idzie wśród świata, z jednej strony biją Go, plują, szydzą,
krzyżują-inni idą obojętnie - mała garstka przynosi Mu kwiaty. Chciałabym
zawsze do nich należeć.
26 I 1941 r.
Po nieszporach często jeden Niemiec przystępuje pobożnie do Komunii św.
Raz widziałam - wzruszyło mnie to do łez. Choć mu nie wolno, mimo trudności...
O Boże - gdybyś dla niego jednego ustanowił Najświętszy Sakrament -uczyniłbyś
to chętnie...
1 III 1941 r.
Dziś trzeci dzień jak wstałam po grypie. Jeszcze się bardzo słabo czuję,
a jeszcze bardziej rozleniwia mnie taki tryb życia bez planu, już chciałabym
wejść w dzień -jak dawniej. Brak mi bardzo Mszy św. i Komunii św. Do
Spowiedzi nie byłam przez miesiąc -strasznie się przez to rozpuściłam.
Dopiero teraz widzę, co wartam bez Komunii św. W ogóle nic mi się nie chce -
nawet nic dobrego robić - ani krzty zapału, czy gorliwości. Wszystko mnie złości
- opanować się nie umiem, bo nie chcą. Już tęsknię do tych dawnych
pracowitych dni... Czytam teraz śliczną książkę o Komunii św. "Boska
Eucharystia w Komunii św." Tyle nowych myśli, że chciałoby się całą
książkę odpisać... Muszę ją sobie kupić.
23 III 1941 r.
Idę dziś na Mszę św. Dziś była po rekolekcjach generalna Komunia św.
parafii -tłumy ludzi przyszły do Pana Jezusa. Co do mnie, to stwierdzić mogę,
że dbanie o ciało i zdrowie jest stanowczo odwrotnie proporcjonalne do troski
o duszę.
Nie mogę sobie teraz poradzić z wielu kwestiami, np. nie można się uświęcić
bez modlitwy, a ja nie wiem jak się modlić i rozmyślać. Chciałabym, żeby
Duch Święty pod tym względem mnie oświecił... Widzę, że nic nie umiem bez
Boga... Ile dobra rozsiewa teraz Jezus z Tabernakulum...
21 VII 1941 r.
Z Tatusiem byliśmy w sobotę w kościółku. Był ranek i gdy się patrzyło
pod słońce na łąki w dole pokryte rosą, to serce przejmował zachwyt i
nadmiar uwielbienia dla Boga, którego za chwilę miałam przyjąć do serca.
Jak ja jestem ślepa, jak strasznie nie zdaję sobie sprawy z wielkości Boga
naszych serc.
26 VII 1941 r.
Dziś moje imieniny. Tatuś i Mamusia daleko, ale za to miałam wielką radość,
bo Pan Jezus przyszedł do mego serca. To właściwie jest zasadnicze i całe
szczęście - po co mi więcej. Byłam sama w kościółku. Szłam rano rozsłonecznioną
drogą wiejską. Ranek zaczął budzić dopiero ludzi. Pierwsze wybiegły jasnowłose
dzieci z buziami jeszcze rozespanymi. W kościółku było mało ludzi. Zdawało
się, że idą w towarzystwie św. Tereni i Jerzego Frassatiego.
5 VIII 1941 r.
Najcudniej było na wycieczce nad Stary San. Lubią taki błękit, przestrzeń
i wiatr. Gdy siedzieliśmy nad wodą, czekając aż jaka ryba wreszcie się
zlituje i złapie haczyk - rzuciłam okiem w dal... Kościół w Sarzynie i...
Biała Hostia taka maleńka, a przecież to wszystko zawisło od Niej.
12 X 1941 r.
Wszystko rozjaśnia mi codzienna Komunia św.
6 IV 1942 r.
Minął Wielki Tydzień - Święto Miłości. Obchodziłam w Wielki Wtorek 2
lata od punktu zwrotnego w moim życiu. Spowiedź generalna, ile łask przez ten
czas otrzymałam od Boga. Z początku życie wewnętrzne wydawało mi się
bardzo skomplikowane -teraz widzę wytyczne: codzienna Komunia św. i pełnienie
w usposobieniu dziecka - Woli Bożej.
19 V 1942 r.
W tym roku moje urodziny wypadły w Wielki i Pierwszy Piątek -adorowałyśmy
Najświętszy Sakrament... Jeszcze dużo ludzi nie było do Spowiedzi św.
wielkanocnej. Tu kiedyś przy wieczornym pacierzu podałam ich intencje - a Tatuś
mówi: "to i tak nie pójdą" - a może... Jeśli Bóg trzyma świat -
to chyba tylko dzięki tym Hostiom św. i dzięki rękom Maryi, które błagają,
a może i trochę także patrząc na oddane sobie dusze...
Babcia mówi do Mamusi, że jest jej bardzo przykro, że ja nie mam żadnych
przyjemności. Mój Boże!
Wystarczy mi codzienna Komunia św. -to niech będzie moją jedyną i największą
radością! Innych nie chcę.
4 X 1942 r.
Z kazania na I Komunię św.: " We Francji jest zwyczaj, że do !
Komunii św. chłopcy noszą biały krawat. Koledzy zauważyli, że jeden z nich
chodzi nadal w białym krawacie. Wyśmiewali się, ale on postanowił, że tak długo
będzie go nosił, aż popełni grzech ciężki. Wyrósł-lata... wojna... Na
pobojowisku kapłan zaopatruje rannych. Jeden z nich prosi kapłana, aby wyjął
z jego kieszeni krawat, był czerwony od krwi. Powiedział: proszę posłać go
matce i dodać, że dziś poplamiłem go pierwszy raz swoją krwią -przedtem
niczym..." To cudne - a ja?
24 I 1943 r.
Wszędzie bieda i takie biedne babcie, jak B. Jankowska... Przed oczyma mam i
taki obraz: Matka chora, nieprzytomna, leży na barłogu... Zmarła w szpitalu
-przynajmniej jak człowiek. Za trumną szło 3 dzieci... Bóg ją zabrał, aby
ludzie silniejsi zajęli się dziećmi, aby nie miały takiego końca, jak ich
matka biedna.
Matko Boża! S.O.S! Na przyszłość trzeba pilniej dbać 0 Spowiedź chorych
- koniecznie!
Jestem szczęśliwa, że codziennie mogę przystępować do Komunii św., a
potem jeść śniadanie w biurze...
Teraz: dziękczynienie za tych, co po otrzymaniu łaski nie wracają do stóp
Jezusa i za tych, co nie wiedzą, że trzeba dziękować i za nas, i za...
cierpienia. Składamy cały dzień i akty strzeliste, i wszystko.
Jestem tak daleko od Maggi - ale... Jej zbroja widocznie za duża na mnie. To
nie powinno mnie zniechęcać. Jestem tak mała, niech Jezus mnie prowadzi - w
ogóle mnie nie ma. Niech On działa, bo ja tylko psuję.
12 VIII 1945 r.
"Dzień skupienia" Odnowienie siebie i świata przez zbliżenie do
Eucharystii i życia. Postanowienie: żyć Eucharystią.
22 VIII 1945 r.
Dziś były dzieci do I Komunii św. Teraz myślimy o świetlicy dla braci
najmniejszych.
Anna jako nauczyciel
każdy dzień rozpoczynała Mszą świętą
Zapisy w dzienniczkach, zasadniczo kończą się na roku 1945; w późniejszym
życiu Anna raczej notowała pewne wydarzenia nieregularnie, skrótowo,
fragmentarycznie. O jej duchowości można dowiedzieć się jedynie z rozważań
modlitewnych, które układała dla grupy osób na pierwsze soboty miesiąca
("Sobótki"), a także ze wspomnień świadków jej życia z okresu
studiów czy późniejszych lat, gdy pracowała jako nauczyciel i wychowawca.
Wtedy również swoje życie opierała na Ewangelii i Eucharystii. Pragnęła
wiernie naśladować Chrystusa, oddając się Mu całkowicie. Każdy dzień
rozpoczynała Mszą św. i Komunią św. Wolne chwile przed zajęciami w szkole
czy poza nią, często spędzała przed Tabernakulum, skąd C2erpała moc, siłę,
mądrość, natchnienie do trudnej pracy z młodzieżą i do apostolstwa wśród
ludzi biednych, samotnych, chorych. Na modlitwę poświęcała dużo czasu.
Oddanie Bogu i służbie bliźnim w miłości - cechowało całe życie Anny
Jenke.
A było ono takie dzięki bliskości Jezusa Eucharystycznego.
W Sakramencie Miłości Jezus nas oczekuje
Hymn uwielbienia św. Tomasza z Akwinu
Uwielbiam Cię nabożnie Bóstwo utajone, Co kryjesz się prawdziwie w tych
figur osłonie; Me serce Tobie cale się ufnie poddaje, Bo Ciebie rozważając -
zupełnie ustaje! Wzrok, dotyk, smak o Tobie nie mówią nic do mnie, Słuchowi
wierzy tylko serce me niezłomnie; We wszystko, co Syn Boży rzekł, wierzą w
pokorze. Nic nad to słowo prawdy brzmieć pewniej nie może! Na krzyżu Bóstwo
chciało w ukryciu pozostać; Tu - społem Człowieczeństwo zasłania swą
postać; Lecz wierząc i wyznając natury te obie. Wraz z łotrem żałującym głos
wznoszę ku Tobie! Jak Tomasz, na otwartej nie patrzę ślad rany, Lecz Bogiem
Cię uznaję mym, Zbawco kochany: Spraw, abym zawsze w Twojej umacniał się
wierze, Pokładał ufność w Tobie i kochał Cię szczerze! Pamiątko zgonu
Pana, którą sam stanowi, Chlebie żywy, co życie dajesz człowiekowi; Daj
duszy mojej z Ciebie niebiańskie brać życie I w Tobie zawsze słodycz
znajdować obficie! O tkliwy Pelikanie dusz, Jezu mój, Chryste, Krwią Swoją -
serce moje z win obmyj nieczyste: Wszak jedna jej kropelka w tak wielkiej jest
cenie Że zdoła przynieść światu całemu zbawienie! O Jezu, dziś Twe lica
zasłona cienia; Spraw, błagani, niech się moje wypełnia pragnienia. Bym w
twarz Twą odsłoniętą podnosząc wzrok śmiały, Szczęśliwy był z jasnego
widzenia Twej chwały!
Amen.
Prośby św. Augustyna
Panie Jezu, niech poznam Ciebie, niech poznam Ciebie. Niech niczego nie pragnę,
oprócz Ciebie. Niech wstręt czują do siebie, a kocham Ciebie. Niech czynię
wszystko ze względu na Ciebie. Niech poniżam siebie, a wywyższam Ciebie.
Niech myślą o Tobie. Niech umartwiam siebie, bym żył w Tobie. Cokolwiek się
zdarzy, niech przyjmę od Ciebie. Niech prześladuję siebie, a naśladują
Ciebie. Niech zawsze pragnę iść za Tobą. Niech się lękam o siebie, bym się
znalazł między wybranymi przez Ciebie. Niech nie ufam sobie, a ufność pokładam
w Tobie. Wejrzyj na mnie, bym pokochał Ciebie. Przyzwij mnie, bym ujrzał
Ciebie i na wieki radował się Tobą.
Amen.
Duszo Chrystusowa
Duszo Chrystusowa, uświęć mnie, Ciało Chrystusowe, zbaw mnie. Krwi
Chrystusowa, napój mnie. Wodo z boku Chrystusowego, obmyj mnie. Męko
Chrystusowa, umocnij mnie. O dobry Jezu, wysłuchaj mnie. W ranach swoich ukryj
mnie. Nic dozwól mi oddalić się od Ciebie. Od wroga złośliwego broń mnie.
W godzinie śmierci wezwij mnie. I każ mi przyjść do siebie, abym ze świętymi
Twymi chwalił Cię na wieki wieków.
Amen.
Hymn
Sław, języku, tajemnicę Ciała i Najdroższej Krwi, Którą, jako łask
krynicę, Wylał w czasie ziemskich dni Ten, co matkę miał dziewicę, Król
narodów, godzien czci. Z Panny czystej narodzony, Posłań zbawić ludzki ród,
Gdy po świecie na wsze strony Ziarno słowa rzucił w lud. Wtedy całkiem niezgłębionym
Zamknął swej pielgrzymki trud. W noc ostatnią przy wieczerzy Z tymi, których
braćmi zwał, Pełniąc wszystko jak należy, Czego przepis prawny chciał. Sam
Dwunastu się powierzył I za pokarm z rąk swych dał. Słowem więc Wcielone Słowo
Chleb zamienia w Ciało swe, Wino Krwią jest Chrystusową. Darmo wzrok to
widzieć chce. Tylko wiara Bożą mową Pewność o tym w sercu śle. Przed tak
wielkim Sakramentem Upadajmy wszyscy wraz, Niech przed Nowym Testamentem Starych
praw ustąpi czas. Co dla zmysłów niepojęte, Niech dopełni wiara w nas. Bogu
Ojcu i Synowi Hołd po wszystkie nieśmy dni. Niech podaje wiek wiekowi Hymn
triumfu, dzięki, czci. A równemu Im Duchowi Niechaj wieczna chwała brzmi.
Amen.
Zjednoczenie z Jezusem
Panie, Jezu, łączę się z Twoją ofiarą wieczną, nieustanną i powszechną.
Oddaję Ci się na wszystkie dni życia i na każdą chwilę dnia, według woli
Twojej najświętszej i godnej uwielbienia. Ty stałeś się ofiarą za moje
zbawienie, ja również pragnę być ofiarą Twojej miłości. Przyjmij łaskawie
pragnienie moje i poświęcenie.
Wysłuchaj mą prośbę, bym żył miłością, z miłości umierał i by
ostatnie uderzenie serca mego było aktem doskonałej miłości.
Amen.